Nawigacja okruszkowa
Lista artykułów

Rozmowa z Bogdanem Jacaszkiem – zarządzającym funduszami KBC TFI

Grzegorz Zalewski: Panie Bogdanie, co konserwator zabytków robi na giełdzie? Często spotyka się Pan z tym pytaniem?
Bogdan Jacaszek: Generalnie w Polsce ludzie są świadomi, że giełda powstała na początku przemian ustrojowych i wśród maklerów oraz doradców inwestycyjnych, szczególnie w początkowym okresie, dominowały osoby bez wykształcenia ekonomicznego i nie budzi to większego zdziwienia. Nie mniej jednak absolwent Wydziału Sztuk Pięknych jako zarządzający, prawie zawsze, jest obiektem większego, raczej pozytywnego, zainteresowania.

GZ: Proszę opowiedzieć o pierwszych swoich doświadczeniach. Rozumiem, że były to szalone lata 90?
BJ: Na studia na kierunku Historia Sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim (jeszcze imienia Bolesława Bieruta), a następnie na Konserwatorstwo Zabytków na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika (bardziej uniwersalny patron) w Toruniu, poszedłem ze względu na moje zamiłowanie do zamków dolnośląskich i chęć ich ochrony (lektura Pana Samochodzika tez miała swój udział).
Na początku lat 90-tych jak jeden z wielu polskich studentów pracowałem sezonowo za granicą (Wielka Brytania, Niemcy) co w tamtym okresie było dużo bardziej opłacalne niż praca w kraju. Po uzbieraniu większej kwoty (jesień 1993 roku), słysząc o wzrostach na warszawskiej giełdzie, spytałem kolegi z liceum jak można ulokować zarobione środki. Byłem dumny z moich oszczędności, jednak kolega szybko zranił moją dumę, mówiąc , że podobne kwoty zarobił inwestując na giełdzie i pijąc coca-colę. Szybko wciągnąłem się w inwestycje giełdowe.Do zakupu akcji Banku Śląskiego zatrudniłem całą moją (całkiem liczną) oraz mojej przyszłej żony rodzinę. Wiosenne załamanie na rynku w 1994 roku nie zniechęciło mnie do inwestycji.

GZ: Z moich doświadczeń wynika, że wiele osób po znaczących stratach na początku wybiera jedną z dwóch opcji: albo nigdy więcej nie zamierzają wracać na giełdę, albo przeciwnie. Próbują zrozumieć o co w tym chodzi?
BJ: Tak to prawda osoby, które na początku doświadczyły strat, a mimo wszystko pozostają na rynku starają się dogłębnie poznać mechanizmy rynkowe i traktują to jako życiowe wyzwanie.

GZ: Rozumiem, że należał Pan do tej drugiej grupy? Czy może Pan opowiedzieć, jak wyglądało zdobywanie wiedzy. Dostęp do materiałów był wówczas mocno ograniczony.
BJ: Wiedzę starałem się zdobywać zarówno pod kątem własnych inwestycji jak i w celu podnoszenia kwalifikacji zawodowych. Niestety ścisła regulacja zawodów maklera jak i doradcy ograniczała przepływ wiedzy. Pamiętam, że furorę robiły książki Zenona Komara o inwestycjach i spekulacjach. 

GZ: Jakieś spektakularne wspomnienia z tamtego czasu? Zarówno po stronie zysków, oraz strat?
BJ: Nic szczególnego, na początku spore zyski, a potem znaczne straty. Pamiętam spektakularne wzrosty niektórych spółek Universal, Szeptel, PPABank i wiele innych, ale unikałem takich gorących tematów. Starałem się inwestować, a nie grać, choć z czasem zauważyłem, że jedno niewiele się różni od drugiego. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego niektórzy inwestorzy potrafili zainwestować całość swoich środków w prawa poboru, których wartość teoretyczna wynosiła zero.

GZ: W którym momencie uznał Pan, że to pomysł na przyszłe życie zawodowe?
BJ: Mając sporo wolnego czasu bo byłem na studiach doktoranckich (bynajmniej nie związanych z ekonomią) coraz więcej czytałem o inwestowaniu i nawet uzyskałem licencję maklera. Z czasem podjąłem się pracy w charakterze maklera i myślałem o licencji doradcy inwestycyjnego. W międzyczasie porzuciłem studia doktoranckie, w czym pomogła mi moja przyszła żona sugerując, że powinienem zająć się w życiu czymś poważniejszym niż pisanie pracy doktorskiej o zamkach dolnośląskich. Pracując jako makler zarówno na rynku wtórnym, pierwotnym oraz jako analityk uczyłem się do egzaminu na doradcę inwestycyjnego kołysząc do snu nowonarodzonego potomka. Egzamin nie był łatwy, ale mając sporo zapału oraz ukończoną klasę liceum o profilu matematyczno-fizycznym nie bałem się cyfr, a jego zdanie było jedynie kwestią czasu.

GZ: Jakich metod używał Pan na samym początku?
BJ: Jako osoba z natury ostrożna unikałem gorących tematów i starałem się wybierać spółki dobre pod względem fundamentalnym o niskich wskaźnikach cena do zysku oraz cena do wartości księgowej.

GZ: Czyli najprostsze z możliwych podejść, bardzo często zalecane początkującym. Co Pan o tym myśli dziś – z perspektywy wielu lat na rynku?
BJ: Z perspektywy lat uważam, że nadal proste metody są najlepsze. Niemniej jednak odnoszę wrażenie, że w tamtym okresie wpływ globalnej koniunktury był mocno niedoceniany przez rodzimych inwestorów.

GZ: Rozumiem, że w tej chwili Pana warsztat jest jednak znacznie bardziej zaawansowany, niż jako inwestora indywidualnego. W jaki sposób wyszukuje Pan ciekawe inwestycje?
BJ: Obecnie zawodowo zajmuję się inwestowaniem na rynku dłużnym, na którym podstawowe znaczenie mają zmiany rynkowych stóp procentowych. Jeżeli chodzi o analizę spółek pod względem kredytowym to tutaj główną rolę odgrywają wskaźniki finansowe. Natomiast zmiany marż kredytowych są w znacznej mierze determinowane przez czynniki globalne.

GZ: W którym momencie nastąpiła ta zmiana – przejście z akcji w instrumenty dłużne? Gdyby miał Pan opisać w 3 punktach, czym różni się handel akcjami od handlu długiem, co by to było?
BJ: Rynkiem długu zacząłem zajmować się zawodowo w 1999 roku. Początkowo było to lokowanie środków własnych Domu Maklerskiego, w którym pracowałem. Wtedy istniały bardzo duże różnice pomiędzy rynkiem dłużnym, a akcyjnym. Akcjami praktycznie może zarządzać każdy: „Kowalski" z małymi aktywami jak i zarządzający dużym funduszem inwestycyjnym czy też emerytalnym – różnice są stosunkowo niewielkie – gdyż rynek jest w pełni regulowany, teoria jest zbliżona do praktyki. W przypadku zarządzania długiem ważny jest dostęp do rynku, który uwarunkowany jest posiadanymi aktywami. W 1999 roku „Kowalski" miał dostęp do depozytów lub detalicznych obligacji skarbowych, o charakterze depozytów, gdyż w rzeczywistości pozbawione były ryzyka stopy procentowej. Praktycznie cały obrót pierwotny i wtórny polskimi obligacjami odbywał się na rynku międzybankowym, który praktycznie nie był regulowany. Ja miałem ten przywilej zapoznania się z rynkiem długu gdyż zostałem wysłany na przeszkolenie do bankowego Departamentu Skarbu. Przeżyłem szok gdy zobaczyłem jak odbywają się wielomilionowe transakcje na rynku obligacji czy też walutowym z udziałem brokerów, którzy nie podlegali nadzorowi Komisji Papierów Wartościowych. W roku 2000 zacząłem zarządzać zawodowo funduszami dłużnymi i do tej pory tym się zajmuję.

Podstawowe różnice pomiędzy handlem akcjami i obligacjami to:

  • głębokość i wielkość rynku – znacznie większe na rynku dłużnym
  • większa przejrzystość na rynku akcji
  • wyższa korelacja aktywów dłużnych.

Różnice w handlu między akcjami i obligacjami wynikają głównie z charakteru regulacji. Rynek akcji jest rynkiem ściśle regulowanym. Rynek obligacji to rynek nieregulowany lub regulowanym w niewielkim stopniu i w większości handel odbywa się na rynku międzybankowym.
Generalnie dane makroekonomiczne mają wyższe znaczenie na rynku obligacji, natomiast na rynku akcji ważniejsza jest indywidualna charakterystyka poszczególnych emitentów.

GZ: Fundusze inwestycyjne są nadal przez wiele osób traktowane z dystansem. W jaki sposób przekonałby Pan osoby szukające sposobów na inwestowanie do tej formy?
BJ: U podstaw praktycznie każdej decyzji inwestycyjnej, także tej o zaangażowaniu się w fundusze inwestycyjne, leży chęć zarobku. I bez wątpienia wysokie stopy zwrotu są tym, co najbardziej przyciąga do tego rodzaju rozwiązań. Fundusze inwestycyjne mają wiele zalet, które powodują, że dostajemy dzięki nim nie tylko potencjał wysokich zysków, ale również szanse na istotne ograniczenie ryzyka. Te wszystkie cechy są najbardziej widoczne w przypadku mniejszych inwestorów, których możliwości skonstruowania dobrego portfela (ponadprzeciętnie rosnącego w czasie hossy i dobrze opierającego się spadkom w czasie bessy) są ograniczone. Trudno aby inwestor dysponujący nawet kilkunastoma tysiącami złotych był w stanie stworzyć portfel chroniący przed tego typu ryzykiem, bo musiałby kupić akcje lub obligacje co najmniej kilkudziesięciu firm. W przypadku funduszy inwestycyjnych zarządzający budując portfel kierują się nie tylko maksymalizacją zysku ale także minimalizacja ryzyk – m.in. właśnie poprzez dywersyfikację, czyli różnorodność portfela.

GZ: Plany na kolejne lata. Zamierza Pan wrócić do swoich studenckich zainteresowań?
BJ: Mam nadzieję, że czasem gdy przejdę na emeryturę i o ile zdrowie pozwoli, kupię na Dolnym Śląsku jakiś mały zamek, pałac lub dwór i zajmę się jego remontem. 

Sprawdź ofertę KBC TFI >>

powrót
Widok zawartości stron

Informacja o ryzyku:

Inwestowanie w tytuły uczestnictwa wiąże się z ryzykiem inwestycyjnym, nie daje gwarancji zysku i może wiązać się z poniesieniem strat wskutek spadku wycen tytułów uczestnictwa. Inwestycje w tytuły uczestnictwa funduszu nie są zobowiązaniem oraz nie są gwarantowane, a jednostki uczestnictwa funduszy nie są depozytem bankowym i istnieje możliwość utraty zainwestowanego kapitału. Wyniki inwestycyjne funduszy osiągane w przeszłości nie są gwarancją osiągnięcia takich samych lub podobnych wyników w przyszłości. Wartość inwestycji (wycena tytułów uczestnictwa) może rosnąć lub maleć, a w określonych okolicznościach zbywalność jednostek uczestnictwa funduszy może być ograniczona lub wyłączona. Środki zainwestowane w tytuły uczestnictwa nie są objęte ustawowym systemem gwarantowania. Pełna informacja dotycząca wysokości opłat bieżących pobieranych przez TFI z tytułu posiadania, zamiany lub umorzenia jednostek uczestnictwa funduszy, a także informacje o rodzaju i istocie ryzyka związanego z inwestowaniem w tytuły uczestnictwa zawarte są we właściwej karcie funduszu, prospekcie informacyjnym, kluczowych Informacjach dla inwestorów lub publicznym dokumencie informacyjnym, które DM BOŚ S.A. udostępnia na stronie internetowej www.bossafund.pl

Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.

Prezentowane powyżej wiadomości i analizy (dalej: Komentarze) zostały przygotowane przez DM BOŚ S.A. lub towarzystwa funduszy inwestycyjnych z którymi DM BOŚ S.A. zawarł umowę o dystrybucję jednostek uczestnictwa.

Komentarze mają charakter reklamowy i promocyjny oraz nie stanowią oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny.

Niniejsze Komentarze opublikowane zostały wyłącznie w celach informacyjnych i nie stanowią porady inwestycyjnej, doradztwa inwestycyjnego w rozumieniu art. 76 Ustawy o obrocie instrumentami finansowymi ani rekomendacji do dokonania lub powstrzymania się od dokonania jakiejkolwiek inwestycji w tytuły uczestnictwa. Komentarze są publikacją handlową w rozumieniu przepisów „Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. uzupełniającego dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/65/UE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez firmy inwestycyjne oraz pojęć zdefiniowanych na potrzeby tej dyrektywy”.

Komentarze, w tym wszelkie opinie, prognozy, kalkulacje i szacunki w nich zawarte są wyłącznie wyrazem wiedzy i poglądów autora według stanu na dzień sporządzenia i nie stanowią podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub powstania jakiegokolwiek zobowiązania po stronie DM BOŚ S.A. lub danego towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Przedstawione w Komentarzach informacje finansowe są wynikiem inwestycyjnym osiągniętym w konkretnym okresie historycznym i nie stanowią gwarancji osiągnięcia takich samych lub podobnych wyników w przyszłości. Informacje zawarte w Komentarzach mogą stanowić stwierdzenia dotyczące przyszłości. Stwierdzenia takie mogą być identyfikowane poprzez użycie określeń dotyczących przyszłości, takich jak np. „może”, „będzie”, „spodziewa się”, „jest oczekiwany”, „powinno”, „przewiduje się”, „uważać”, „sądzić”, „zakłada się”, a także ich zaprzeczeń, ich odmian lub zbliżonych terminów. Stwierdzenia dotyczące przyszłości wiążą się z szeregiem znanych i nieznanych ryzyk, niepewności oraz innych czynników, które mogą wpłynąć na wyniki, poziom działalności, osiągane cele funduszu i spowodować, że będą one istotnie różne od zakładanych przyszłych wyników.

Z zastrzeżeniem obowiązujących przepisów prawa, DM BOŚ S.A. lub dane towarzystwo funduszy inwestycyjnych nie jest zobowiązany do aktualizowania ani weryfikowania jakichkolwiek stwierdzeń dotyczących przyszłości, które mogą być zawarte w danym Komentarzu w przypadku wystąpienia jakichkolwiek przyszłych zdarzeń, powzięcia nowych informacji czy wystąpienia jakichkolwiek innych okoliczności.

DM BOŚ S.A. lub dane towarzystwo funduszy inwestycyjnych, którego materiał został opublikowany w serwisie bossafund.pl nie ponoszą odpowiedzialności za działania lub zaniechania klienta lub innego inwestora podjęte na podstawie Komentarzy ani za szkody poniesione w wyniku tych decyzji inwestycyjnych, skutki finansowe i niefinansowe powstałe w wyniku wykorzystania Komentarzy lub zawartych w nich informacji.

Widok zawartości stron

Biuletyn o funduszach Bossafund
wyszukaj fundusz