Nawigacja okruszkowa
Karta funduszu

AGIO Akcji Globalnych - wiadomości fundusz parasolowy

Rozmowa z Bartoszem Arenin, zarządzającym funduszem AGIO Agresywny

Bartosz Arenin, zarządzający w Agio Funds TFI, odpowiedzialny jest za zarządzanie funduszem akcyjnym - Agio Agresywny. Posiada on doświadczenie w zakresie selekcji i analizy spółek. Był trzykrotnym laureatem nagrody „Złotego Portfela" gazety „Parkiet" w kategoriach „Najlepszy wynik wśród funduszy inwestycyjnych rynku kapitałowego" oraz „Fundusz akcji polskich", a także został wyróżniony w 2014 roku w rankingu Citywire Global.
Agio Agresywny
jest subfunduszem inwestującym głównie w akcje spółek notowanych na GPW w Warszawie. Jego szczegółowe wyniki można sprawdzić w  Karcie funduszu.
:

 

W jaki sposób zainteresował się Pan rynkami. Jak to się zaczęło. Jakie były początki?
Pomimo studiowania ekonomii w czasach studenckich jakoś szczególnie nie interesowałem się giełdą. Ten moment przyszedł dopiero później. W trakcie samych studiów  prowadziłem własną firmę internetową, którą sprzedałem zaraz po uzyskaniu dyplomu. W tamtym czasie środki, które udało mi się uzyskać z tej transakcji chciałem w jakiś sposób powielić lub przynajmniej zabezpieczyć. Inwestycje na giełdzie były więc jednym z oczywistych kierunków, szczególnie, że po okresie prowadzenia własnego biznesu moja wiedza na temat działalności operacyjnej, ale także wyceny spółek była ponadpodstawowa.

Czy prowadzenie biznesu internetowego zaważyło na przyszłym postrzeganiu innych biznesów? Czy ma Pan tendencję do bardziej wnikliwego przyglądania się firmom z tego obszaru, czy może nie ma to zupełnie znaczenia?
Biznes internetowy oczywiście ma swoją specyfikę – istnieje bezpośrednia możliwość porównywania cen na całym świecie oraz bardzo często dostępność produktów nie jest ograniczona terytorialnie (mówimy tu o usługach informatycznych - elektronicznych), tak więc występowanie zjawiska lokalnego monopolu jest dużo rzadsze. Zmiany oferty dostrzegane są przez konkurencję błyskawicznie, a reakcja na te zmiany następuję bezzwłocznie.  Ktoś kiedyś stwierdził, że w biznesie internetowym wszystko dzieje się ok. 7 razy szybciej niż w tradycyjnym. Prowadzenie biznesu internetowego skoncentrowanego na usługach informatycznych, gdyż taki właśnie prowadziłem, z pewnością jest więc dużo szybsze i dużo trudniejsze z punktu widzenia przygotowania atrakcyjnej oferty i wpływu jakości obsługi na zachowania nabywcy, który bez barier może przejść do konkurencji. Ale poza wieloma wymagającymi elementami, taki biznes pozostaje też tańszy w prowadzeniu niż biznes usług tradycyjnych.
Nie sądzę abym miał tendencję do większej wnikliwości w przyglądaniu się firmom z tego obszaru na polskiej giełdzie. Głównie dlatego, że nie ma ich na niej zbyt dużo, a jednak inwestycje funduszu, którym zarządzam, skoncentrowane są na Polsce.  Dominujące podmioty z segmentu IT, prowadzące swój biznes w sieci, to przede wszystkim spółki notowane w USA. W Polsce można odnaleźć szereg podmiotów, które mogłyby być interesujące z punktu widzenia inwestycyjnego (usługa, dynamicznie rosnący rynek, pozycja w stosunku do konkurencji itd.), ale w większości nie są one spółkami giełdowymi.

Ikona inwestowania, Warren Buffett w jednej z rad dawanych inwestorom mówił, żeby nie dotykać biznesów, których się nie rozumie. Czy z Pana perspektywy przedsiębiorcy, ma to sens, czy może jednak warto dać czasem szansę czemuś, czego nie rozumiemy, a co właściciele zachwalają jako nową rewolucję?
Mogę potwierdzić, że najwięcej zarobiłem na biznesach, które nieźle rozumiem. Ale jest to stwierdzenie dość przewrotne, gdyż nie inwestuję dużych środków w biznesy, których nie rozumiem, a dodatkowo spółki, które wydają mi się interesujące inwestycyjnie, dobrze rokują, staram się wcześniej odpowiednio poznać. Oczywistością jest to, że rozumienie danego biznesu nigdy nie gwarantuje nam sukcesu inwestycyjnego. Pozwala jednak na określenie czy przyszłość spółki rysuje się w jasnych czy ciemnych barwach, a tym samym wykonać racjonalną ocenę kroków dotyczących ewentualnego zaangażowania w dany podmiot.
Czasem zdarza się jednak tak, że trzeba podjąć bardzo szybką decyzję inwestycyjną na podstawie jakiegoś wydarzenia, które mocno wpłynie na sytuację finansową, a tym samym przyszłość jakiejś spółki, którą nie do końca znamy. Emocje z tym związane, które pojawią się na rynku, mogą dźwignąć notowania akcji takiego podmiotu nawet o kilkadziesiąt procent. Pojawia się wtedy dylemat czy podjąć ryzyko i spróbować w krótkim terminie zarobić dodatkowy procent dla klientów czy jednak z uwagi na niedokładne zrozumienie niuansów danego biznesu, odpuścić taki przypadek.
Nigdy nie podejmuję jednak znaczącego ryzyka inwestycyjnego w nowe rewolucyjne rozwiązania wyłącznie na podstawie zachwalania ich przez właścicieli danego podmiotu. Muszę umieć samodzielnie odnieść potencjał takiej usługi do możliwej wielkości rynku, jego rozwoju itd. A to dzieje się zwykle już na etapie generowania jakichś dynamik przychodów i reakcji rynku na dany produkt. W ramach zarządzanych funduszy, nie inwestujemy w spółki na początkowym etapie rozwoju, gdzie mamy do czynienia z prototypem produktu. To domena rozwiązań typu venture capital.
Należy pamiętać, że perspektywa każdego człowieka jest inna, tak więc inna będzie też ocena danej sytuacji, usługi, produktu itd. Charakterystyczne, szczególnie dla młodych przedsiębiorców, jest zachowanie jak w przypadku przysłowiowej żaby na dnie studni. Dopiero kiedy taka żaba wyszłaby na powierzchnie, wiedziałaby jak wygląda świat. Wydaje się, że jest to częsty błąd popełniany przez młodych ludzi przy ocenie własnych możliwości biznesowych.

Pierwsze prywatne inwestycje na giełdzie – porażki czy sukcesy?
Niestety w okresie 2-3 lat raczej porażki – strategia kup i trzymaj w latach 2006-2008 dość mocno mnie rozczarowała, choć z początku rokowania były całkiem dobre.

Dla wielu inwestorów początek drogi to właśnie „kup i trzymaj". Czy myśli Pan, że za ewentualnym sukcesem stoi wyłącznie szczęście – czyli to, czy rozpoczęło się jej stosowanie i trafiło na hossę, czy też może „coś w niej jest"? Czy perspektywa inwestora instytucjonalnego jest nieco inna jeśli chodzi o metodę kup i trzymaj?
Sądzę, że strategia „kup i trzymaj" jest najlepszym rozwiązaniem dla osób, które nie mają wiedzy czy czasu na samodzielne inwestycje bezpośrednio na giełdzie. M.in. z tego powodu przy inwestycjach w fundusze o podwyższonym profilu ryzyka, sugerowany okres inwestycji to właśnie 3-5 lat.
Jeśli chodzi o szczęście to zależy czy mamy na myśli inwestycje w akcje czy inwestycje w fundusze. W przypadku tych pierwszych i rozważaniu kwestii samej selekcji, szczęście ma niewielki wpływ na wyniki inwestycyjne. Oczywiście może się zdarzyć, że ktoś z zarządu spółek, w które inwestujemy, nas oszuka czy też będzie miało miejsce zdarzenie trudno przewidywalne, ale w dłuższej perspektywie to właśnie selekcja daje najlepsze wyniki i w jakimś stopniu eliminuje czynnik przypadkowości rynkowej na całym portfelu. Wymaga to więc poświęcenia niemałej ilości czasu na zgromadzenie wiedzy i doświadczenia, aby nauczyć się typować konkretne spółki oraz lepiej czy gorzej momentu zakupu czy sprzedaży ich akcji.
Oczywiście w przypadku inwestora indywidualnego, który inwestuje za pośrednictwem funduszy, szczęście może mieć większy wpływ na wyniki. Pomijając emocje, które przeważnie doradzają odwrotnie niż powinny, występuje tutaj jakiś element przypadkowości w zakresie momentu wejścia w inwestycje czy wyjścia z niej. Ta przypadkowość wynika w dużej mierze z braku wiedzy o stanie rynku czy jego perspektywach.

Kiedy Pan uznał, że chce zająć się inwestowaniem zawodowo?
Nie była to z pewnością decyzja podjęta w jednym momencie, a raczej proces, który trwał kilka lat. Moje początki zawodowe na rynku finansowym (rok 2007) związane były z pracą w firmie doradczej przy wycenie biznesów, najczęściej pod transakcje sprzedaży/zakupu udziałów lub akcji. Jednak praca projektowa dla różnych klientów wymagała ciągłych zmian, elastyczności i szybkości działania, co nie pozwalało zagłębić się w dany projekt w takim stopniu, aby wyciągnąć z niego wartość dodaną dla siebie. Inwestycje giełdowe pozostawały wiec cały czas na bocznym torze, jako alternatywa, która wydawała się ciekawa zarówno z punktu widzenia możliwej dużej samodzielności w takiej pracy, jak też tego, że jest interesująca pod kątem konieczności ciągłego rozwoju.

Na początku zajmował się Pan pracą analityczną, wyceną. Wielu analityków podkreśla, że to im odpowiada i że aktywne działanie pozostawiają zarządzającym. Przyznając się do własnych ograniczeń – często osobowościowych. Pan zaczyna zarządzać i … jakie były pierwsze doświadczenia, wrażenia, różnice między samą pracą analityka a zarządzającego?
Z pewnością jest dużo prawdy, że praca zarządzającego i analityka różnią się od siebie dość istotnie. Ta pierwsze jest dużo bardziej stresująca i wymagająca szybkiego podejmowania decyzji często na podstawie niepełnych informacji. Na stanowiskach analitycznych sprawdzają się osoby z bardzo dobrym zapleczem matematycznym, umiejące słuchać i czytać między wierszami, mające dobrą pamięć oraz czysty umysł. Dla mnie pierwsze wrażenia z pracy zarządzającego były mocno stresujące, szczególnie, że wpadłem od razu na głęboką wodę i musiałem samodzielnie nauczyć się pływać.

Co jest dla Pana najtrudniejsze emocjonalnie w aktywnym inwestowaniu?
Polski rynek giełdowy jest tworem, który w swoim funkcjonowaniu jest nieprzewidywalny, a przez większość czasu w krótkim i średnim terminie nieefektywny. Wynika to z wielu czynników: historycznych, technicznych, politycznych itd. W praktyce sprowadza się to do tego, że zarządzający może podejmować słuszne decyzje, inwestować w dobre jakościowo spółki, postępować zgodnie ze wzorowym warsztatem… a na 5 poprawnych technicznie przypadków inwestycji, będziemy mieli 5 różnych efektów i dodatkowo, mogą to być w krótkim czy średnim terminie jedne z słabszych decyzji inwestycyjnych na rynku. Dopiero w dłuższym terminie następuje poprawna weryfikacja tak poczynionych kroków, natomiast klient przeważnie nie wybacza straconego czasu i nie czeka na wyniki  3 czy 5 lat. W przypadku nauki ścisłej jeśli dodajemy 2 do 2, zawsze otrzymamy 4, jeśli zastosujemy teorię fizyczną, która jest poprawna, w praktyce – efekt będzie raczej przewidywalny. Możemy więc działać w oparciu o naszą wiedzę i doświadczenie. Na rynku giełdowym nie funkcjonuje to tak idealnie. Powoduje więc to obawy o przyszłość i niepewność w zakresie słuszności podjętych decyzji w krótkim czy średnim terminie. A to jest zawsze mocno stresogenne. Dodatkowo na polskiej giełdzie od dłuższego czasu brakuje wyraźnych trendów, które z oczywistych względów ułatwiają inwestowanie.
 

Drugą część wywiadu z Bartoszem Arenin można znaleźć na stronie "Rozmowa z Bartoszem Arenin, zarządzającym funduszem AGIO Agresywny - II część".

Widok zawartości stron

Informacja o ryzyku:

Inwestowanie w tytuły uczestnictwa wiąże się z ryzykiem inwestycyjnym, nie daje gwarancji zysku i może wiązać się z poniesieniem strat wskutek spadku wycen tytułów uczestnictwa. Inwestycje w tytuły uczestnictwa funduszu nie są zobowiązaniem oraz nie są gwarantowane, a jednostki uczestnictwa funduszy nie są depozytem bankowym i istnieje możliwość utraty zainwestowanego kapitału. Wyniki inwestycyjne funduszy osiągane w przeszłości nie są gwarancją osiągnięcia takich samych lub podobnych wyników w przyszłości. Wartość inwestycji (wycena tytułów uczestnictwa) może rosnąć lub maleć, a w określonych okolicznościach zbywalność jednostek uczestnictwa funduszy może być ograniczona lub wyłączona. Środki zainwestowane w tytuły uczestnictwa nie są objęte ustawowym systemem gwarantowania.

 

 
DM BOŚ S.A. wskazuje, iż informacje zamieszczone powyżej mają charakter reklamowy i promocyjny oraz nie stanowią oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny. Informacje na temat towarzystw i funduszy dostępne na stronie internetowej www.bossafund.pl nie stanowią porady inwestycyjnej, doradztwa inwestycyjnego w rozumieniu art. 76 Ustawy o obrocie instrumentami finansowymi ani rekomendacji do dokonania lub powstrzymania się od dokonania jakiejkolwiek inwestycji w tytuły uczestnictwa.

DM BOŚ S.A. ostrzega, że przedstawione historyczne wyniki finansowe funduszu inwestycyjnego nie stanowią gwarancji osiągnięcia takich samych lub podobnych wyników w przyszłości i nie powinny być podstawą podejmowania jakichkolwiek decyzji inwestycyjnych.

Pełna informacja dotycząca wysokości opłat bieżących pobieranych przez TFI z tytułu posiadania, zamiany lub umorzenia jednostek uczestnictwa funduszy, a także informacje o rodzaju i istocie ryzyka związanego z inwestowaniem w tytuły uczestnictwa zawarte są we właściwej karcie funduszu, prospekcie informacyjnym, kluczowych Informacjach dla inwestorów lub publicznym dokumencie informacyjnym, znajdujących w zakładce Dokumenty.

Więcej informacji o instrumentach finansowych i ryzyku z nimi związanym znajduje się w serwisie bossa.pl w części MIFID: Materiały informacyjne MiFID -> Ogólny opis istoty instrumentów finansowych oraz ryzyka związanego z inwestowaniem w instrumenty finansowe.

Widok zawartości stron