Karta funduszu

GOLDMAN SACHS Stabilny Globalnej Dywersyfikacji - wiadomości fundusz parasolowy

Rozmowa z Valentijnem van Niewenhuijzen, zarządzającym funduszem NN Stabilny Globalnej Alokacji

Grzegorz Zalewski: Zarządza Pan funduszami wielu aktywów, proszę powiedzieć czym jest ten rodzaj funduszy?
Valentijn van Nieuwenhuijzen: Jest to fundusz aktywów mieszanych (multi asset). Inwestuje w szerokie spektrum aktywów takich jak obligacje rządowe o wysokich ratingach, rynek pieniężny, gotówka, akcje, nieruchomości i tzw. obligacje „spreadowe” tj. obligacje rynków wschodzących, obligacje typu high yield czy obligacje korporacyjne o ratingu inwestycyjnym. Możemy również inwestować w surowce, ale nie jest to strategiczna pozycja funduszu. Jest to fundusz total return. Jego celem jest uzyskanie zwrotu na poziomie 3% powyżej rynku pieniężnego. Fundusz jest zarządzany w sposób w dużym stopniu uwzględniający ryzyko, zatem ma na celu również ograniczanie wahań podczas korekt.

GZ: Jakie są korzyści funduszy tego typu nad klasycznymi funduszami skoncentrowanymi na jednej grupie aktywów?
VN: Fundusz ten jest bardziej odporny na nieoczekiwane wstrząsy i dysponuje znacznie większymi możliwościami inwestycyjnymi. Inwestujemy w bardzo różnorodne klasy aktywów. Dzięki starannemu planowaniu ryzyka przyporządkowanego do każdej klasy aktywów dbamy o lepszą absorpcję wstrząsów rynkowych niż to ma miejsce w przypadku funduszy obejmujących tylko jedną klasę aktywów.
Ponadto globalny zakres inwestycji zapewnia większą swobodę wykorzystania możliwości oferowanych przez poszczególne klasy aktywów i regiony niż w przypadku funduszy pojedynczych klas aktywów. Przy doborze akcji fundusz korzysta z rekomendacji naszych wewnętrznych  analityków, analizujących potencjalne okazje na światowych rynkach.

GZ: Jakie jest Pana podejście do wyboru odpowiednich aktywów? Jakiego rodzaju narzędzi Pan używa?
Wszystko ma swoje źródło w naszej filozofii. Jesteśmy przekonani, że rynki nie pozostają przez cały czas efektywne i powinny być postrzegane raczej jako złożony system, nie zaś jako niezmienny system oscylujący wokół zauważalnego „punktu równowagi”. Wynikające z tego nieregularne wzorce zachowań rynkowych uwzględniliśmy przy projektowaniu naszych narzędzi inwestycyjnych. Mówiąc krótko, dążymy do korzystania z zasobów ludzkich i komputerowych, a nie tylko i wyłącznie z jednych albo z drugich. Wierzymy, że narzędzia mogą przyczynić się do poprawy jakości podejmowanych decyzji, gdyż chronią przed pułapkami wynikającymi z pewnych zachowań. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że wielu rodzajów informacji i zdarzeń wpływających na rynki nie można uchwycić przy pomocy modeli i narzędzi (m.in. dotyczy to polityki, klęsk żywiołowych, zmian reżimów). Ponadto należy podkreślić, że zwracamy uwagę zarówno na fundamentalne czynniki wpływające na rynek, jak i bodźce związane z zachowaniami. Te ostatnie wiążą się z nastrojami inwestorów, przepływem inwestorów i warunkami płynnościowymi. Część wykorzystywanych przez nas w tym celu informacji pochodzi z platform internetowych i mediów społecznościowych, gdyż te źródła w coraz większym stopniu odzwierciedlają sposób naszej komunikacji i pokazują nasze emocje w wielu kwestiach, łącznie z decyzjami inwestycyjnymi.

GZ: Mówi Pan o połączeniu kompetencji człowieka i możliwości technologicznych. Zadam jednak przewrotne pytanie – gdyby miał Pan do wyboru. Fundusz działający
wyłącznie na podstawie algorytmów i fundusz zarządzany przez człowieka – który by Pan wybrał?

Po co w ogóle dokonywać takiego wyboru, skoro nie jest to konieczne? Podnoszenie własnych kompetencji, kreatywność i doświadczenie w połączeniu z konsekwencją w działaniu, szybkością i obiektywnym podejściem do technologii to niezbędna równowaga potrzebna to generowania dobrych wyników. Niemniej, jeśli miałbym wybierać, wybrałbym człowieka, ponieważ technologia wynika z jego kreatywności.

GZ: Zajmował się Pan wcześniej instrumentami o stałym dochodzie, czy zdobyte tam doświadczenie nie powoduje, że w wykorzystywanej strategii koncentruje się Pan na tym rodzaju aktywów?
Ależ absolutnie nie! Było to dla mnie bardzo przydatne doświadczenie, gdyż przyglądałem się japońskiemu rynkowi obligacji w latach 90-tych. Wiele nauczyłem się z jego recesji w finansach spółek i z występującego w Japonii w latach 90-tych środowiska niskich  rentowności. Wiele z tych lekcji okazało się pomocnych przy podejmowaniu decyzji w okresie po kryzysie Lehman Brothers w Stanach Zjednoczonych i Europie w ostatnich latach. W tamtym okresie miałem też wystarczająco dużo czasu, aby skupić się na badaniu innych klas aktywów, a ponieważ aktywnie uczestniczyłem w projektowaniu naszych narzędzi inwestycyjnych dla wszystkich klas aktywów, w które inwestujemy, i ponieważ mamy duży zespół specjalistów w zakresie aktywów, dysponujemy pełną wiedzą na temat wszystkich klas aktywów i koncentrujemy się na nich.

GZ: Dlaczego zainteresował się Pan pracą w branży finansowej. Proszę opowiedzieć trochę o swoich początkach.
Swoją pracę magisterską napisałem na temat kryzysów walutowych – skupiłem się na europejskim kryzysie ERM i kryzysie „tequila” w Meksyku w 1994 roku. Od tego czasu fascynowałem się zachowaniami na rynkach finansowych i zależnościami między rynkami a leżącą u ich podstaw gospodarką. Praca na stanowisku zarządzającego aktywami i pomoc klientom w podejmowaniu decyzji sprzyjających bardziej stabilnej przyszłości finansowej zawsze postrzegałem jako fascynujące wyzwanie – nadal sprawia mi to ogromną przyjemność. A jako że wyniki, które osiągamy z naszym zespołem są tak dobre, mam przeczucie, że będę się tym zajmował jeszcze przez jakiś czas.

GZ: Dla wielu osób, które zaczynały działalność na rynkach finansowych po roku 2000, wcześniejsze kryzysy brzmiały trochę jak opowieści z odległych czasów. Aż przyszedł 2007 rok. Co Pana ten okres nauczył w praktyce?
Zawsze spodziewaj się niespodziewanego. Historia rynków finansowych powinna była nauczyć nas tego wiele lat temu, ale kryzys Lehman Brothers jasno pokazał, że założenie iż politycy mieli pełny wpływ na cykl gospodarczy w latach 90’tych (jak twierdzili niektórzy eksperci) było błędem. Zarówno gospodarka jak i rynki są rodzajem systemu adaptacyjnego, którego nigdy do końca nie da się zrozumieć ani przewidzieć. Zatem znaczenie odporności na niespodziewane szoki i umiejętność dopasowywania się do zmieniających się okoliczności to najważniejsza lekcja, jaką wyniosłem z ostatniego kryzysu.

GZ: Proszę opowiedzieć o najgorszych chwilach przy zarządzaniu funduszem?
Było ich wiele. Kryzys strefy Euro, szybujące rentowności obligacji krajów południa Europy, rozlanie się „zarazy” na tzw. ryzykowne klasy aktywów to kilka przykładów. Być może największym wyzwaniem był maj-czerwiec 2013 roku, kiedy ówczesny szef FED Ben Bernanke niespodziewanie zapowiedział koniec programu luzowania ilościowego (QE).  W  wyniku tych decyzji ucierpiały nie tylko ryzykowne aktywa, ale też obligacje rządowe. Również lato tego roku przyniosło silne wyzwania związane z korektą na rynkach rozwijających się i rynkach surowcowych.
We wszystkich tych sytuacjach najważniejszą rzeczą było zachowanie spokoju, zdanie sobie sprawy, że wahania zawsze będą częścią procesu inwestowania i szukanie nowych okazji, które pojawiają się w takich okolicznościach. Krótką mówiąc, trzymać się ustalonych zasad i szukać okazji, które tworzy strach. To było sporym wyzwaniem.

GZ: W jaki sposób – Pana zdaniem - detaliczny inwestor, decydujący się na inwestycje w fundusze może uodpornić się na stres związany z silnymi wahaniami na rynkach?
Inwestor, który inwestując doświadcza jedynie stresu, nie powinien w ogóle inwestować.
Niemniej, powinien zdać sobie sprawę, że kryzys Lehman Brothers i kryzys w strefie euro  pokazały, że zarówno depozyty jak i obligacje rządowe nie zawsze są bezpieczne. A dodatkowo posiadanie gotówki nie generuje zysku.
Zatem najłatwiejszym sposobem tego, aby oszczędności pracowały jest znalezienie rozwiązania, które daje dywersyfikację, niskie ryzyko i elastyczność. Wszystko po to, aby klient czuł, że jego portfel dobrze znosi potencjalne turbulencje. Ponadto ważna jest świadomość, że środki są w dobrych i doświadczonych rękach  i że zmiany w portfelu będą dokonywane wówczas gdy będzie  to konieczne. To powinno dać klientowi świadomość, że nie musi sam „przejmować steru” jeśli na rynku zagości niepewność. Taka świadomość powinna zminimalizować wewnętrzny strach i zachęcić do przejścia z gotówki do funduszy inwestycyjnych.

Sprawdź kartę funduszu NN Stabilny Globalnej Alokacji >>

Web Content Display